top of page

Karate nie tylko w powieści...

Karate nie jest zwykłym sportem lecz filozofią, która kształtuje umysł i ciało. Zakochałam się w niej już w gimnazjum trenując styl SEIDO pod okiem Konrada Nadrowskiego, który w 2007 roku w Japonii wywalczył tytuł Mistrza Świata. Trenerem był bardzo wymagającym, ale to u niego nauczyłam się samodyscypliny i wyższości siły woli nad ciałem.

Krew, pot i łzy...

Kilkukilometrowe maratony przez las bez butów ( podczas jednego rozcięłam nogę kawałkiem szkła, a krew trysnęła aż po pas, ale biegłam dalej ) , pompki na kościach wykonywane na betonie i niemiłosierne zmagania z własnymi słabościami – takie były treningi. A na obozach siadaliśmy w kręgu przy ognisku i sensei opowiadał nam czym jest karate. Choć było między nami sporo spięć- to właśnie on zaszczepił we mnie miłość do karate i pokazał czym jest ta dyscyplina.

Mistyczna siła energii Qi

W liceum zmieniłam sekcję poznając kolejny styl karate ( SHOTOKAN ) w sekcji Rosomak na treningach u sensei’a Leszka i Michała Motyki. Treningi wydawały się znacznie subtelniejsze. Na początku brakowało mi fizycznej katorgi i ciężko było przestawić się z jednego stylu na kolejny, gdyż wielokrotne wykonywanie technik sprawia, że robimy je odruchowo. Były za to walki na równoważni, prawdziwie rodzinna atmosfera, a sensei Leszek bardzo dużo opowiadał nam o energii Qi pokazując gdzie mieszka i jak nią operować.

Niestety uległam poważnemu wypadkowi samochodowemu w wyniku, którego była nawet obawa, że nie będę mogła chodzić i musiałam porzucić sport.

Relaks dla ciała - uczta dla ducha

Po kilku latach rehabilitacji wróciłam do mojej dawnej miłości rozpoczynając naukę stylu OYAMA u sensei'a Roberta Kosiora - trenera, którego poleciłabym wszystkim, którzy chcieliby zapisać dziecko na trening (ma do nich idealne podejście) lub samemu poćwiczyć po ciężkim dniu pracy.

Trening karate to najlepsze, co można sobie zafundować nie tylko dla ciała, ale i dla ducha - na Dojo człowiek zapomina o problemach, rozluźnia ciało i umysł dostrajając się do harmonii Qi.

Udało mi się nawet zdobyć medal KATA na turnieju w 2015 roku. Niestety był to mój ostatni turniej – zniszczone w wypadku kolana nie nadawały się już do ciężkiego wysiłku.

O filozofii Zen w sztukach walki i energii Qi można przeczytać również w felietonie dostępnym na stronie: http://paulinamatysiak2.wixsite.com/pisarka/single-post/2017/03/07/Energia-Qi-w-filozofii-Zen-sztukach-walki-i-fizyce-kwantowej

Karate, magia i policyjne śledztwo – w powieści "Wspomnienie Umarłej"

Karate to nie tylko ćwiczenia fizyczne lecz sposób interpretowania świata i filozofia.

A gdy o powrocie na Dojo mogłam jedynie pomarzyć - pozostało mi wspominanie i pisanie...

Na zdjęciu okładka z pierwszego wydania (z mojego obrazu na płótnie - kolejna zapomniana pasja ) oraz okładka z drugiego wydania

e-booka.

Powieść na pograniczu fantastyki, romansu, dreszczowca i parapsychologii. Opowiada historię młodej policjantki imieniem Mercedes, która po śmierci swojego mistrza przejmuje jego sekcję karate i jedzie z uczniami na obóz, aby tam uczyć ich sztuki walki, samodyscypliny i honoru samuraja.

Kobieta zmaga się z własnymi słabościami i lękami. Pochodzi z domu dziecka i nie wie nic o swojej przeszłości. Od dawna nawiedzają ją tak dziwne sny jakby stanowiły karmiczne wspomnienia poprzedniego życia, napawając ją uczuciem samotności i tęsknoty za czymś, czego nie zna. Na obozie jednak zaczyna dochodzić do serii dziwnych zdarzeń i niewyjaśnionych wypadków, a towarzyszy im obecność pewnego mrocznego chłopaka, który w dziwny sposób wkrada się w jej wspomnienia...

Książka zadebiutowała pierwszy raz w 2013 roku. Autorka bloga Tylko Magia Słowa, Angelika Ślusarczyk napisała o niej następująco: "Nigdy w życiu o niej nie słyszałam, ani o jej książkach w formie ebook'ów. Gdy udostępniła mi swoje dzieci, mojej radości było tyle, że mogłabym obdarować nią cały świat. [...] Znajdzie się tu też wątek psychologiczny, który chyba najbardziej w całości utworu polubiłam. O szukaniu samej siebie. Odnajdywaniu. Wspominaniu. [...] Pani Paulina potrafi zaskoczyć, uwierzcie. Zakończenie jest tak niespodziewane, że nigdy bym nie pomyślała, że to mogłoby się tak skończyć."

FRAGMENTY POWIEŚCI:

Wspomnienie Umarłej, Rozdział 3 „Krąg”, fragmenty:

- Emblemat Seido to pięciolistny kwitnący kwiat japońskiej śliwy, który jest także herbem rodowym Kaicho Tadashi Nakamury. To on stworzył ten styl. – Wycedził bez żadnego namysłu. - Trzy koła w środku emblematu mają symbolizować trzy filary, na których oparta jest ta sztuka walki. Są nimi szacunek, miłość i posłuszeństwo. […]

- Karate bazuje na wszelakiej symbolice. – Wciąż próbował z nią dyskutować. – Patrz, siedzimy w kręgu. Sama to zaproponowałaś. To też symbol. Enso znaczy po japońsku okrąg. Jest dla Zen symbolem absolutnym natury istnienia i oświecenia. To równowaga sił i wewnętrzna harmonia. Zmierza do nieskończoności. Określa stan oświecenia duchowego. […]

Minęło kilka miesięcy od śmierci senseia, podczas których Mercedes co noc budziła się zlana potem. Samotność. Smutek. Żal. Rozczarowanie. Wreszcie gniew. To były jedyne uczucia, na jakie mogła liczyć od czasu dramatycznego zajścia w Złotym Smoku. [...]

Nienawidziła się za to, że nie zdołała go uchronić. Wmawiała sobie, że to była jej wina, bo pozwoliła mu iść za sobą, bo nie udało jej się go zatrzymać. Zabiła jedyną osobę, która okazała jej tyle współczucia i zrozumienia.

Wspomnienie Umarłej, Rozdział 11 "Czakramy", fragment:

- Adźńa. – Wyszeptał dotykając dłonią czoła kobiety. –Otwarcie tej czakry oznacza, że będziesz teraz doznawała objawień zarówno dniem i nocą. To przez nią tak się teraz czujesz. Możesz wyjść poza formę, poza jaźń, a nawet poza byt i niebyt. A to miejsce nazywane jest Wiśuddha – Powiedział przesuwając delikatnie palcem po szyi kobiety. –Oznacza oczyszczenie. Usłyszałaś głos wszechświata. Poczułaś boską energię, która raz zasłyszana pozostaje w sercu na zawsze.

- Skąd ty to wszystko wiesz? – Spytała kładąc dłoń na jego twarzy.

- Nie zapominaj, że jestem Smokiem. Pamiętam znacznie więcej. Może ci się wydawać, że pojęłaś teraz jakąś wiedzę, że czegoś doświadczyłaś. Ale tak naprawdę jest to niczym z tym, co możesz osiągnąć. Przypomnij sobie.

- Przypomnieć? – Rzuciła w zamyśleniu.

- Tak skarbie. Przypomnij sobie kim byłaś, a dowiesz się kim jesteś. […]

- Wyłapujesz wszystko jak nadajnik. Ale spokojnie. Nie ładuj się tak mocno. Ochłoń, bo zbyt intensywne doświadczenia i zbyt mocny ogień Kundalini, może cię spalić i spopielić sprawiając, że rzeczywiście stracisz zmysły.

Rozdział 6, „Złe Posunięcie”, fragment:

Obudziła się w parnym i dusznym namiocie. Słońce wdzierało się przez szczeliny, a zielona powierzchnia materiału nad jej głową nagrzana w jasnym blasku wprost pożerała powietrze.

Usłyszała głośne okrzyki towarzyszące karatekom przy treningu. To pewnie one wyrwały ją ze snu. Nie pamiętała o czym śniła. Może o niczym. Czuła się zmęczona. Czemu zaczęli poranny trening bez niej?

Czyżby pozostali trenerzy nie chcieli jej budzić tylko ze względu na wczorajszy incydent? Przecież dobrze się czuła. To Czarek był ciężko ranny. Nie ona. Mogła poprowadzić trening. […]

Następnie do akcji wkroczył szereg młodych „samurajów”. Z dumą i siłą oddawali się treningowi pogłębiając swe umiejętności. Ich ruchy były zgrane ze sobą zupełnie jakby poruszał się jeden żywy twór, a nie zastęp ludzi. Coś na wzór świadomości masowej. To było piękne i budziło w niej podziw. […]

Wzrokiem próbowała odszukać Smoka. Wreszcie go zobaczyła. Nie radził sobie najlepiej, choć bardzo się starał. Wyglądał niezdarnie. Znacznie odstawał od grupy. Jego samozaparcie sprawiało jednak, że budził w niej największy podziw.

Rozdział 12, "Pogorzelisko Duszy", fragment:

Ziemia uciekała spod nóg. Krzaki się ugięły. Trawa falowała. Piach uniósł się w górę. Dźwięk piór szeleścił krnąbrnym echem mocarnych kształtów.

Jakaś jej cząstka była przerażona widokiem. Inna dobrze go znała, a nawet ubóstwiała. Pragnęła owej bestii, lecz sumienie kazało jej nienawidzić potwora.

Poczuła jak chwyta ją swymi wielkimi łapami, a ostre pazury wbijają się w jej plecy. Przyciągnął ją ku sobie unosząc w górę. Znaleźli się w miłosnym uścisku.

To było złe i nieludzkie, brutalne i bolesne, eteryczne i nieziszczalne, lecz wiedziała, że była to prawda i wiedziała też, że choć nie powinna, złożyła pocałunek na wargach ukochanego. Na wargach jej obrońcy i oprawcy. Na ustach bestii.

Rozdział 9 „Zakazana Wiedza” , fragment:

Smok w swym ludzkim ciele z nostalgicznym spojrzeniem przypatrywał się lśniącemu krążkowi na niebie przez okno wiszące w betonie na rozpadającej się futrynie.

Oko nocy swym łaskawym blaskiem spływało na sen dziecka śpiewając swe pradawne pieśni zapomnienia. Bladość jego światła ukazywała mgliste zarysy rzeczy bazując na podświadomości i fantazji, dualizmie świata materii i duchowości.

Był sam, choć coraz mocniej wyczuwał czyjąś aurę. Nie czuł się samotny. Po pierwsze dlatego, że wpatrywał się w blask Limbusu Księżyca, krainy, w której mieścił się stracony czas, daremne łzy, niespełnione pragnienia, bezowocne próby i wszystko to, co zostało zmarnowane tu, na Ziemi. Po drugie, ktoś zbliżał się do niego.

To nie było żadne z bliskich jego sercu, martwych stworzeń i zapomnianych braci. Aura bytu była zbyt materialna. Czuł ciało. Fizyczność. Nie był to też pusty ludzki twór. To była ona…

- Jest chwila, kiedy za srebrzystą tęczą wychodzi blady pierścionek Dyjanny. – Powiedział w głos do bezszelestnej postaci zbliżającej się ku niemu. - O takiej chwili, ach, dwa serca płaczą, jeśli coś mają przebaczyć, przebaczą. – Wyrecytował wciąż wpatrując się w blask za oknem.

  • Facebook Classic
  • Twitter Classic
  • Google Classic
bottom of page